Ta strona została przepisana.
klejonych pasach, z wygolonymi nisko głowami, rozmawiało u okna, spoglądając na ulicę.
W drugim pokoju widać było szafę, z ustawionymi wewnątrz dzbanami i puharami prostéj roboty, — duży stół obstawiony w około krzesłami na niskich nogach, i misy cynowe, połyskujące ustawione w miarę wielkości na wierzchu szafy. Dwóch starców w prostym, ale czystym i porządnym ubiorze; z potężnymi karabelami u pasa, popijało za stołem wino, a jeden z nich ujęty snem, z puharem w ręku, drzémać zaczynał. — Ogromny zégar w końcie, gdy wybił godzinę, milczenie się zerwało; a ów drzemiący, podniosłszy się, przetarłszy oczy i popiwszy wina, rzekł do drugiego stawając puhar na stole.
— Widać, że ja się tu, mojego Pana Wojewodzica niedoczekam, bo już