Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/140

Ta strona została przepisana.

dy na większe utrapienie przeciwnika wykrzykiwał. Z większą flegmą! nie śpiesz się tak Waszmość! baczność! bravo! i tym podobnie; w końcu jednak, gdy go Sapieha dobrze w prawe ramie ugodził, stracił krew zimną i cierpliwość i zaczął silnie się rąbać. Tu, z napastującego prędko Wojewodzic odpornie tylko działać zaczął.
Szabla wprawnego junaka z nieźmierną szybkością, świstała około uszu, głowy i piersi młodzieńca, że ledwie ten jéj razy miał czas odbijać, sam już wcale zaczepnie nie działając. Trwała ta walka dobry kwadrans, a Zenowicz przywykły do prędkiego kończenia, osłabiony upływem krwi z ramienia, zlany potem, siły utracać zaczynał; przeciwnik zaś jego z nieźmiernym zapałem, ale bez uwagi,