Ta strona została przepisana.
zawołała Anastazja podnosząc się nieco z łoża i stawiając lirę.
— Dzisiem się ciebie, nie spodziewała, myślałam, że na dworze, kędy tyle oczu poluje na ciebie, o mnie biédnej zapomniałeś!
— O tobie! zapomnieć! zawołał z zapałem Władysław klękając przy jéj łóżku — nigdy! nigdy! chyba w grobie!
— O! nie przyrzekaj! odpowiedziała łagodnie grożąc mu piękna Saksonka — kiedy twoje usta, łączą się z mymi, kiedy czujesz przy sobie bicie mojego serca, póki nie ostygnie zapał pocałowań naszych, póty i miłość żyje — a potém, dodała kryjąc twarz w dłoni — ciebie czeka Korona, a mnie smutek i tęsknota!
Zasłona spada —