Ta strona została przepisana.
rzyć, jéj Kamerdyner Piotrowski, jaśniéj wam to, niż ja wytłómaczy, chociaż i moje słowa, nie wiatr, bo mówię z doświadczenia!!
Powszechny śmiech rozszedł się na te słowa między przytomnémi i jeden nawet z służalców się rozśmiał, ale to tak ostróżnie, tak nieznacznie, iż najbystrzéjsze oko, byłoby tego uśmiechu przelotnego nie dojrzało.
— No! dość, rzekł ciszéj Władysław, teraz powiedźcie co tu zrobić z moją Anastazyją, jak tu ją do waszego pałacu przewieść, tak aby o tém dwór i jezuici nie wiedzieli! oni co mnie szpiegują tak pilnie! Którzyby radzi wszystkiém mnie w oczach ludu niższym zrobić nad brata[1]!. Jak to zrobić? bo bez tego się nie obejdzie. Anastazyja nudzi się na téj pustyni...
- ↑ Jana Kazimierza.