Ta strona została przepisana.
Medycy kończyli swoją robotę, nie obracając się nawet ku niemu, a Zygmunt milczał.
Zmięszany tém trochę Wojewoda zbliżył się do samych głów łoża i zapytał po raz trzeci.
— Jakże zdrowie W. K. M.?
Na to pytanie, równie jak na pierwsze i drugie żadnéj, prócz głuchego milczenia nie odebrał odpowiedzi. Zaczynało go to dziwić, gdyż Król, osobliwie w ostatnich chwilach, zwykł był choć słówkiem jedném na pytania odpowiadać; postąpił więc jeszcze i z większą jak wprzódy pilnością jął się wpatrywać w oblicze Króla.
Jakież było jego podziwienie, gdy sam sobie nie wierząc, odkrył wreście, że pół twarzy, pokryte było żółtą bladoscią, oko z téj strony zamknięte i usta nieruchome[1].
- ↑ Hist.