Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/233

Ta strona została przepisana.

skutkom — głową swoją za nie odpowiécie.
Ze smutną i pomięszaną twarzą Oelhaf przebiegał od stołu do stołu, rozdawał leki i od siebie znowu łajał każdego kto się zbliżył.
— Jakto było niewiedziéć! wołał na podwładnych — otóż mi to doktory! ach! gapiu! śpiesz że się — no! prędzéj!
Wszyscy biegali, wszyscy byli w ruchu, komnata była pełna czynnych, lub przynajmniéj zdających się cóś działać. Ci naciérali skronie spirytusami, inni przynosili mocne zapachy, drudzy wléwali w usta orzeźwiające krople, reszta zaś która nic robić nie mogła, biegając tu i ówdzie, drugim przynajmniéj przeszkadzała do roboty. Panna Urszula lejąc łzy rzewne podtrzymywała głowę Króla, a Denhoff z surowém i baczném spójrzeniem, każde poruszenie doktorów uważał.