Ta strona została przepisana.
godziny upłynęło, aż nareście znużony Król opuścił ręce i więcéj pisać już nie chciał.
Powlókł się więc ku łożu z pomocą dworzan i kazał przywołać Denhoffa, któremu wielce był wdzięczny za odkrycie i przestrzeżenie medyków, w czasie kiedy został paraliżem ruszony.
— Siądź tu, rzekł słabym głosem, tak że go ledwie zrozumieć było można, powiedz mi szczérze, co się dzieje na dworze i w mieście naszém? co robią synowie nasi?
— Wszyscy smutni Najjaśniéjszy Panie, błagają Boga o jego zdrowie i najgoręcéj się modlą. Wszyscy mamy jeszcze najsłodszą nadzieję, że ujrzym W. K. M. w pożądanym stanie zdrowia... ta nadzieja.
— Jaka nadzieja? przerwał cicho i niewyraźnie Zygmunt potrząsając lek-