— Mówmy o czém inném, odpowiedziała z cicha Saksonka, mówmy o sobie, a zapomnijmy o téj przyszłości.
— Tak! przerwał Władysław ściskając ciągle jéj rękę, zapomnijmy o wszystkiém. Wyobraźmy sobie, ze nas jest tylko dwoje na świecie!
Lecz trudno było, przywieść do skutku, piękny zamiar roskochanego, gdyż w téj właśnie chwili, nagły tentent koni dał się słyszéć na łączce, Władysław porwał się od łoża przybiérając groźną postawę, Anastazija wydała okrzyk bojaźni i zadziwienia i wybiegła okrywając się kołdrą przez małe drzwiczki do drugiéj komnaty. Młody, zapalony, w pierwszéj chwili Królewicz, byłby wpadł na olbrzyma, tak był zły na natręta, który mu roskoszną przerywał chwilkę. W zameczku wszystko ucichło, słudzy się skryli i uroczyste nastało milczenie. Uważnie
Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/257
Ta strona została przepisana.