i bacznie udał się Królewicz ku oknu drugiéj komnaty, wychodzącemu na drożynę i ujrzał dwa konie uwiązane u drzewa, zlane potem i nadzwyczajnie zmęczone. Dwóch dworzan, jeden Panny Urszuli, drugi jego własny, chodzili szybko w około zameczku zaglądając w okna czyli kogo we środku nie zobaczą. Poruszenia ich, kroki, mowa, wszystko dowodziło, że pilna i nagła przygoda, ich tu przygnała. Władysław zadrzał na samą myśl, że ojciec jego mógł umrzeć, ale wprędce rozumowaniem dowiódł sobie, że to być nie może, chociaż rzecz aż nadto do prawdy podobną była. Gdyby nie dworzanin Panny Urszuli, Władysław dawno by wyszedł, jego tylko przytomność, zmuszała go do tajenia się, a potém, nie mógł być pewny, czy nie kogo innego szukają, oba bowiem przybyli, tak ciekawie i nieu-
Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/258
Ta strona została przepisana.