Ta strona została przepisana.
— Więc już żadnych niéma nadziei?
— Zdaje się że żadnych!!
I tak wszyscy smutno pospuszczali głowy, jak gdyby już nad grobem stali, Jan Kazimierz, Jan Albert i Ferdynand Królewicze we łzach byli, płakała Infantka, przyjaciele, urzędnicy; jeden tylko błazen Rialto chodził z suchém okiem ale tak smutną twarzą, że raczéj ubolewać nad nim że płakać niemógł, niż go, o nieczułość strofować, należało.
Otwarły się podwoje Królewskiéj komnaty weszli wszyscy pocichu i ostróżnie.
Król leżał na łożu bezwładny, z twarzą wybladłą i skrzywioną, zmartwém już lewém okiem i pozbawiony prawie ze wszystkiem mowy. Na głowie miał czarną jedwabną czapeczkę,