Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/27

Ta strona została przepisana.

ceniać umiem, wiém że zapewne ani myślicie o tém, o czém wam mówię — Nie prawdaż?
Tym sposobem nie spodzianie zagadnięty Lekarz, nie słychanie się zmięszał, zaczął miąć w ręku kapelusz i po długim namyśle, nie bez sowitych i niskich ukłonów, odpowiedział.
— Nie mogę fałszu zadawać słowom Wielmożnéj Pani, ale najuroczyściéj ją zapewniam, iż, ile tylko będzie w mocy mojéj przyłożę starań do zachowania drogiego nam zdrowia, Pana, od którego tyle dobrodziéjstw odebrałem.
— Tak — mój Panie — przerwała utopiwszy wzrok w ziemię Bawarka, jest to wasza powinność; i jeżeli potraficie z tego stanu niemocy Króla Jegomości wyprowadzić, taką nagrodę otrzymacie, jak wielka będzie wa-