żołnierz, tam cię poznają, a ja niewiém co ty za jeden i czego gwałtem się tędy cisniesz! idź! idź!
Nie było ratunku z zakamieniałym Niemcem, Władysław pękał ze złości, bo podobny opor piérwszy mu się raz zdarzał, Izba Dworzan i sług jego, tuż była, poskoczył zatem, odezwał się i cała ich czereda wysypała się ze światłem, hałasem i trwogą na dziedzińce. Strwożony Niemiec widząc, że nie żarty, posłyszawszy kto to był, kogo tak ostro przyjął, uciekł z kluczami. Władysław stał cały czerwony z gniéwu, pot lał się z jego skroni, oczy iskrzyły, Dworzanie w pół rozespani w niezgrabnie wdzianych sukniach ze świécami, z latarniami napełniali dziedziniec. Nakazał im milczenie Władysław, aby hałas ten do Królewskich czasem nie doszedł komnat i zawołał: Otwórzcie mi bramę!
Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/298
Ta strona została przepisana.