Ta strona została przepisana.
bespieczeństwo. Wino niedoszumiałe kręciło mu się jeszcze w głowie, szedł tak śpiesznie jak tylko mógł nogami władać i uyrzawszy nareście, Królewicza otoczonego zgrają służalców, przy broni zdającego się cofać ku furtce, domyślił się zaraz bardzo słusznie, że to być musi spisek na niego. Więc cofając się i sam nazad, zakrzyczał na całe gardło.
— Dobrze! dobrze! uciekaj Królewiczu! retro! Władysław do żywa zniecierpliwiony, skinął na służbę, aby się oddaliła, a sam ruszając ramionami i chowając klucz do kieszeni, zbliżył się do Klińskiego, który stał zdziwiony zniknieniem wszystkich.
— W Imie Ojca i Syna! zawołał starzec przypatrując się Królewiczowi i schylając głowy. Sądziłem, że jakie niebezpieczeństwo zagraża W. K. Mości!