— Myliłeś się W. Mość, idź spać, rzekł Władysław, wracam od Kazanowskich, otwierali mi bramę i hałasu narobili, tobie się coś w głowie uroiło. To mówiąc odwrócił się, a stary kiwając głową, rospoczął na nowo różaniec i poszedł nazad po wschodach, do swego ciepłego kątka.
Wszystko było cichém i spokojném, Królewicz biegł oglądając się za siebie niespokojnie do furtki, lecz klucz nic mógł trafić do zamka, im mocniéj się otwierający niecierpliwił, tém daléj był celu, doszedł nakoniec swego pokręcił, raz dwa, jednym kluczem, drugim, trzecim, żaden nie otworzył.
Tu mu już zabrakło wytrwałości, zaczął się mocować a furtką i trafem podołał ją nareście, odskoczył spruchniały zamek, Władysław był na ulicy. Tu dopadł jakiegoś konia, którego od powracającego ze wsi Dworza-
Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/302
Ta strona została przepisana.