Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/305

Ta strona została przepisana.

Jezuita tak nagle napadnięty, zaczynał się wywijać z silnych uścisków Królewicza, i rozumiejąc, że go kto z Dworzan napastuje, odezwał się ponuro.
— Puszczaj! mnie tu przysłała Panna Urszula, z jéj roskazu! puszczaj! nie ciśnij garła, bo przypokutujesz łotrze! o dwa kroki mam ludzi! mówię z czyjego roskazu!
— Z mojego roskazu, zawołał Królewicz krępując mu chustką ręce, pójdziesz tam z kąd się nie łatwo wywiniesz!
— Ach! krzyknął piskliwym głosem znękany Jezuita, ten głos!
— To mój własny! odezwał się Królewicz.
W tém nadbieżano ze światłem, Władysław kazał związanego Jezuitę wsadzić na woz i z listem do Rektora Kollegium odesłał go do Klasztoru.