Strona:PL Kraszewski - Ostatni rok.djvu/310

Ta strona została przepisana.

odpowiedział Książe, Król się przecie już raz spowiadał i wszyscy wiedzą, że ściśle prawideł religij pilnując, nie tyle ma grzechów na sumieniu, aby mu w téj chwili pokutę za nie, przypominać było potrzeba.

Gdy to mówili, skończyli Jezuici modlitwy swoje i wrzaski i wszystkich do pożegnania Króla dawnym zwyczajem przypuszczać zaczęło. Otworzyły się drzwi komnaty i wedle dostojeństwa wchodzić zaczęli Dygnitatarze, Urzędnicy, familija Królewska, duchowieństwo, aż do sług nawet i hajduków[1]. Król leżał ciągle, bez przytomności, a tłum Dworzan sunący się do ucałowania ręki jego raz ostatni, pomny na dawne dobro, na przyszłość niepewną, mimowolnie rosił ją łzami. Cisza nastała przerywa-

  1. Hist.