Ta strona została przepisana.
— Księdza Grothusa!
— To być niemoże! krzyknął trochę głośniéj niżeli wypadało staruszek, wczoraj żył jeszcze.
— Nic dziwnego, odpowiedział ozięble Jezuita, śmierć jak złodziéj przychodzi!
To mówiąc otworzył usta i zanucił nowe Requiem, któremu wtórując Pan Kliński, posunął się nazad ku furtce i kiwnął na idącego z tyłu laika, aby ku niemu się zbliżył.
— Z czego to umarł ten Ksiądz którego prowadzicie?, zapytał.
Laik nachylił mu się do ucha i wzdychając powiedział. Umarł dla opinij zakonu, sic fata tulere!. I zniknął w tłumie niedawszy się poznać starcowi.
Kliński stał długo zamyślony, kiwał głową i mruczał pod nosem, po tém ruszywszy ramionami zawrócił się i