Ta strona została przepisana.
tém pamiętać — i zrobię co będę mogła. U mego sekretarza dowiecie się o wypadku, za dni cztéry, lub pięć — żegnam was. To mówiąc odwróciła się do stolika, a gdy Szlachcic wahał się jeszcze, czy miał wychodzić, czy powiedzieć to, czego był jeszcze, niedokończył, Kamerdyner dał mu znak, aby wyszedł, a ten rad nie rad, z miną pełną niechęci, z przymuszonym, satyrycznym uśmiechem, wyniósł się tak cicho, jak przyszedł.
Za tym klientem z kolei, wsunął się, daleko śmieléj od dwóch poprzednich — otyły, poważny, z uśmiechającą się ale przenikliwy miną Jezuita. Zdawało się, że pani domu, poznała go po chodzie, bo się natychmiast szybko odwróciła, powstała z krzesła, a ustępując mu pierwszego miejsca, powitała niskim i pokornym ukłonem.