Ta strona została przepisana.
szaku Dygnitarzy i Senatorów wszedł do komnaty. Cała jego postać nosiła na sobie oznaki wycierpianych trudów, przykrości i niewygod. Twarz jego była wielka i pełna wyrazu, był łysy, czoło miał wysokie i zorane, nos rzymski, oczy pełne ognia i żywości, a usta dumnie wzniesione. W téj nawet chwili bliskiéj pojednania i zgody, nie straciło jego oblicze szczególniejszego piętna, jakiem je przyrodzenie nacechowało.
Z pozorną uniżonością, łączyła się ledwie dostrzeżona chmurka nie ukontentowania i przykrości. Był on w bogatej długiéj delij z djamentowymi guzami, na wierzchu jéj wdział delikatny srébrny pancerz, w ręku trzymał buławę, a po ramionach spływał szkarłatny płaszcz aksamitny, sobolami podbity; w drugim ręku ściskał podobnyż