cić, a reszta chórem za nim weszła za stolnikiem do stołowego pokoiku.
Bajdurkiewicz wypatrzywszy młodą córkę klucznicy, już za nią skradał się, prawiąc koncepta, do lochu. Jeden Węgiel milczący usiadł w kącie, założył ręce i głową kiwał na opowiadania Urbana i Filokteta.
Wichuła ze sprzymierzeńcami wydarłszy się lochem z pogorzeli, pieszo umknął do domu, pocieszając się tylko, że nieprzyjacielowi za swoję kresę przez głowę sowicie odpłacił. Nie obawiał on się poszukiwań sądowych, mając na wypadek ich tysiące starych skutecznych sposobów zwleczenia wymiaru sprawiedliwości. Upokorzony był wszakże i smutny, dopóki nie zapił strachu swego i znużenia. Wieść o napadzie w Kociéj Górce i spaleniu karczmy nazajutrz rano przyszła do Czerska, a Pancerzyński ze szczegółami się o tém dowiedział od stryjecznego swego, który pod koniec dramatu przybył na miejsce i o wszystko się dokładnie rozpytał.
Tego było potrzeba tylko Pancerzyńskiemu! Napad, gwałt, intymidacyjne środki użyte przez Wichułów bardzo mu były na rękę i proces się zaraz rozwinął. Z wielką zręcznością zakreślone były pretensye Siekierzyńskiego do Wichułów detentorów Siekierzynka: między innemi figurował w nich i dom mieszkalny, zwalony w znacznéj sumie i pobierane przychody, tak, że finalnie okazywało się, że odbierając Siekierzynek, pan Tadeusz miałby jeszcze do poszukiwania jakie 30,000 złotych na Wichułach, nie licząc prawnych grzywien i opłat.
Nie dowiedzieli się Wichułowie o sprawie, aż już dekret wisiał nad niemi, pozwy im kładziono, głowy potracili, nie stawili się i nie umocowali nikogo, tak, że w pierwszéj instancyi zapadł wyrok pod niestanność obżałowanych. Sądzeni zaocznie, przestraszyli się i wybrali sobie adwokata starego, Wachlera, Inflantczyka, zdawna w Mazowszu osiadłego, który był prawda niegdyś zręcznym jurystą, ale postarzał, podślepł i więcéj o dawnych swych cudach prawił, niżeli nowych dokazywał. Pomimo starania Wachlera i głosu jego wymownego, wygrał w drugiéj instancyi Siekierzyński.
Opatrzyli się Wichułowie, że źle, bo agrawowana była sprawa kryminalném poszukiwaniem o wiolencyą, gwałt i zadane rany, wysłali więc parlamentarzy, przychylając się do zgody. Odstępowali części Siekierzynka warując sobie wypłat pretensyj, a żądali pokwitowania z procesu kryminalnego i zgody. Pan Tadeusz, który wstał już z łóżka, odpowiedział przybyłemu krewnemu panów Wichułów, że innéj zgody nie przyjmie, tylko jeśli mu z Siekierzynka ustąpią, kompensując pretensye pretensyami i swoję część mu odprzedadzą;
Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/124
Ta strona została uwierzytelniona.