Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

na poczciwéj ubogiéj Litwie, ale zato jest tu wiele serca, wiary, uczucia i poczciwości. Litwin niepozorny, niewytwornie ubrany, nie pojmujący życia dzisiejszego, jest jeszcze prostoduszny po staremu. Tu gościnność jest jeszcze obowiązkiem nałogowym. Życie — ciche, spokojne, wiejskie... nie wystawne; rzadkie domy pańskie a rzadsze jeszcze nieusprawiedliwione do pańskości pretensye. Więcéj tu niż gdzieindziéj rozdrobnionych majątków, małych fortun; gospodarstwo wiejskie na wysokim stopniu. Gdy w innéj stronie na Wołyniu, Ukrainie, Podolu, Pobereżu niewiele ziemia potrzebuje pracy koło siebie, na Litwie mozolnie ją wyrabiać trzeba, aby się wywdzięczyła za staranie. Pracują też nad nią i nie sarkają. Wielkich fortun pańskich i świeżo dorobionych mało jest; policzyć je można. Na Litwie, mianowicie w klasach niższych, życie umysłowe nie upowszechniło się jeszcze, ledwie tam czytać zaczynają, ledwie zaczynają kupować książki i myśléć, że się literatura na coś zdać może.
Na Wołyniu nie mniéj a może i więcéj zakochania się we francuszczyznie jak w Warszawie. Wielkich panów i pnących się do nich, pałaców, wykwintu jest tu więcéj niż gdzieindziéj. Ale stan majątkowy jest niemal w ruinie. Ażeby się utrzymać przy swéj świetności, ażeby miéć zaco się bawić, nie jeden pan gotów popełnić podłość, byleby tylko nie rozgłosiła się ona wśród „towarzystwa“. Ucisk chłopów dla wydobycia z ziemi jaknajwiększéj intraty nadzwyczajny. Zarozumiałość przy braku rzeczywistego wykształcenia ogromna. Próżnowanie, wśród młodzieży zwłaszcza, epidemiczne. Przez czas jakiś królował nad nią bałaguła z biczem furmańskim w ręku... Wielki świat wołyński udaje panów cudzoziemskich. Jeżdżąc do wód, przywożą z sobą najświeższe pańskie mody do kraju i zdaje się, że usiłują do niepoznania zcudzoziemczéć. Była chwila na panów za granicą, że się wyrzekali państwa i grali rolę demokratów — zaraz ta moda przeszła na Wołyń i wszczepiła się doskonale. Nadeszła chwila wzmożenia się arystokratycznych wyobrażeń — panowie wołyńscy zostali zawziętemi arystokratami. Za granicą malują herby, popisują się z niemi — na Wołyniu robią toż samo. Za granicą przyjęli obserwancyą religijną ścisłą, tak samo robią na Wołyniu, udając wiarę, gdy jéj w sercu niéma; z religii uczynili sobie modę. I ci, co w nią nie wierzą, żyją nie wiedzieć po jakiemu, nie pojmują wiary i obowiązków, jakie wkłada, udają nabożnisiów, stawiają kaplice przy pałacach i codzień słuchają mszy, czytając modlitwy z pięknie oprawnéj książki, na gotyckim opartéj klęczniku... W najdrobniejszych nawet rzeczach arystokracya wołyńska naśladuje zagraniczną: aż do kroju liberyi, aż do listowego papieru, aż do sposobu zaczesywania włosów, aż do