manij spekulacyjnych. Stopniem niżéj ci, co nie są panami a chorują tylko na państwo lub pod imieniem pół-panków są znani, udają i małpują całych panów we wszystkiém. — Niżéj stopniem jeszcze naśladują półpanków. — Szlachta, prawdziwa szlachta, wrzeszcząc nieustannie na całe gardło na panów, chwyta, co może, od nich, studyuje ich obyczaje, stara się im zrównać wystawą, wytworem. Na kilku chatach męczący się biedak, jak może znowu, udaje zamożnego obywatela. Ostatni pan rządca, ekonom, pisarz małpują szlachetkę, i tak daléj a daléj wszystko udaje, gra komedyę, siebie oszukuje i nikogo więcéj. Wolą być śmieszni, niżby się mieli stopniem zniżyć w oczach świata... Wszyscy śmieją się ze wszystkich, a nie poprawia się nikt. (Latarnia, Oddz. I, t. III, roz. V; t. II, roz. VIII).
Streszczając to, cośmy poznali, można powiedziéć, że wedle ówczesnych wyobrażeń Kraszewskiego świat szlachecki, nie mając żadnego wyższego celu życia nad jego uprzyjemnienie, będąc zamało wykształconym, ażeby mógł zasmakować w literaturze i sztuce, zabijał czas z dnia na dzień, cenił więcéj pozór i blichtr nad wartości istotne, zbierał grosz, ażeby go rozproszyć, o obowiązkach obywatelskich seryo nie myślał, o lud nie tylko nie dbał, ale go eksploatował czasami w sposób oburzający; w bezczynności i bezmyślności wegietował i marniał.
Takie mniéj więcéj pojęcie o świecie szlacheckim trwało u Kraszewskiego, z bardzo drobnemi modyfikacyami, aż do r. 1849. Przez te lat kilka, pomimo pewnego odosobnienia, w jakiém żył, interesa musiały przecież zbliżyć go do braci szlachty, a zbliżenie to musiało oddziałać na ocenę jéj charakteru, jéj przymiotów i wad. Dawniéj patrzył na nią jak literat, teraz spojrzał jak spółobywatel. Przytém doniosłe wypadki takie jak rzeź galicyjska, jak rewolucya europejska z r. 1848 zwróciły jego myśl do rozważania z różnych stron sytuacyi ziemian i do wskazania jéj zadań. Gdy socyalizm i komunizm zakwestyonowały własność indywidualną, wykazując, jak ona dla niewielu jest prawdziwie użyteczną, należało we własnym nawet interesie zejść ze stanowiska ironicznego w poglądzie na znaczenie szlachty, jedynéj naówczas posiadaczki ziemi na Litwie i Rusi, i udowodnić możność jéj odrodzenia, a zatém jéj prawo bytu i władania ziemią.
Uczynił to Kraszewski w powieści p. n. Dziwadła, drukowanéj r. 1840 w „Tygodniku Petersburskim“. Na tle zapadłego Polesia, wśród tłumu bezdusznego obywatelstwa, wśród marszałków powia-