towych cenionych nie według głowy i charakteru, ale według kucharza i piwnicy, wśród ziemian nie znających innéj przyjemności nad karty lub pijatykę w miasteczku, wystawił typ dobrego i rozumnego obywatela, zacnego człowieka i dzielnego gospodarza w osobie pana Graby. W téj postaci, kreślonéj niewątpliwie więcéj z fantazyi niż z obserwacji, górującą myśl jest służba dla społeczeństwa, dla kraju, służba, która jedynie może usprawiedliwić choć w części te przywileje, jakiemi obywatel ziemski nad resztą klas społecznych przewodził. Praca nad sobą, miłość kraju: oto dwa hasła ściśle z sobą spojone, któremi Graba kieruje się w swojém postępowaniu. Lubo dziedzic bogatych włości, jada przy jednym stole z czeladzią, chodzi za pługiem, kiedy trzeba parobka do orki przyuczyć; wolne zaś chwile przepędza w zbrojowni lub w bibliotece pełnéj książek i obrazów. Pracuje, bo kocha; kocha, bo się poświęca: gdzie samolubstwo tam śmierć. Ta zasada przyświeca mu na każdém polu pracy społecznéj. Nie ma on i nie szuka żadnéj za czyny swoje nagrody; wszystko robi z własnego przekonania, dla zadosyćuczynienia głosowi rozumnie pojętego obowiązku. Sąsiedzi nie lubią go i postępowanie jego piętnują nazwą dziwactwa; są wszelako i tacy, co znieść go nie mogąc, czują przecież dla niego uszanowanie.
W panu Grabie chciał dać Kraszewski współziemianom wzór, według którego postępując, mogliby pozyskać cześć całego kraju: obowiązek kształcenia siebie, pracy na roli, obowiązek zajęcia się gorliwego losem włościan, jako członków społeczeństwa, jako podstawy bytu narodowego: — oto co zalecał szlachcie, jeśli zmarniéć nie chce.
Jakby własnemi słowy zagrzany Kraszewski postanowił w tym czasie oddać się gorliwie gospodarstwu sam, bez wyręczania się rządcą. Sprzedawszy jeszcze w lipcu 1848 r. ulubiony swój Gródek, nabył pod koniec tego roku majątek Hubin, o dwie mile od Gródka, w prześlicznéj ziemi wołyńskiéj. „Jest to najlepszy folwark w kraju, gdzie wszystkie są dobre — pisał do rodziców. — Ma na 121 dusz 113 włók ziemi w łanach a około stu korcy pszenicy i na gruntach osadę szlachecką, płacącą czynsze; 35 włók lasu, 50 sążni siana, zabudowania gospodarskie dobre, dom tylko lichy. Wszyscy mi winszują kupna, choć zapłaciłem 165000 złotych i wszystkie koszta — moje. Z majątkiem biorę gotową cegłę, młyn, wiatrak i młockarnię. Obejmuję Hubin 25 stycznia v. s.“ Do przyjaciela zaś od serca, Konstantego Podwysockiego, pisał obszerny list tchnący jakiémś ożywieniem i energią niezwykłą: chwali się w nim polepszeniem stanu zdrowia i dodaje: „Już-to najgorszy symptomat, gdy czas swoją drogą a człowiek sam w dodat-
Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.