— Dziękuję ci, dziękuję — odezwała się z czułością pani Delrio — tak-em pragnęła ciebie zobaczyć... a powracać muszę...
— Jużciż nie chora...
— Wiktor byłby o mnie niespokojny... a ta choroba... prawda, doktorze, że to nic?... może trochę kataru?...
— Zaraz zobaczymy — poważnie odparł lekarz zasiadając przy pani Delrio — zaraz zobaczymy. — I delikatnie ujął białą jéj rączkę.
Twarz doktora wśród tego badania nic nie wyrażała; namyślał się, czy pułkownikowa potrzebuje być w téj chwili zdrową czy chorą, bo istotnie słabości tam nadzwyczajnéj nie było, a Greber chciał się zastosować, wedle swego zwyczaju, ze zdaniem do potrzeby pacyentki... Nie dostrzegłszy nic zatrważającego, wreszcie domyślił się, że słabość musiała być więcéj moralną jakąś podporą projektów, niż rzeczywistém cierpieniem, i rzekł potrząsając głową;
— Jechać nie pozwolę; jest trochę gorączki, potrzeba spoczynku... czasu.. zobaczymy... muszę się rozpatrzyć...
Twarz pułkownikowéj nieco się rozjaśniła, Greber chwycił jéj wyraz przelotny i dodał:
— Ani myśléć jechać, z tydzień potrzeba tu pozostać.
— Poślemy do pułkownika — rzekł Julian.
— Ale nie piszcie, żem chora, tylko że mnie tak... interes, wasze sprawy jakie... Anusia lub stryjowie wstrzymali... co chcecie...
— Niech mama będzie spokojna...
Pułkownikowa westchnęła, Greber się namarszczył przystępując do ściślejszego egzaminu, a Julian z Anną, poszeptawszy coś z sobą, wyszli razem z pokoju matki.
— Chodźmy do Emilka — odezwała się Anna w korytarzu — cała ta choroba mamy pochodzi z wczorajszego z nim widzenia się... ty wiesz, jakie on biedny na mamie robi wrażenie... Zdaje mi się... że i on nie musi być dobrze, od wczoraj go nie widziałam.
— Idź sama — odparł Julian — ty jedna masz jakiś wpływ na niego i władzę nad nim, ja idę wyprawić posłańca i będę u niego późniéj; lepiéj gdy się tak podzielimy, dłużéj kogoś przy sobie miéć będzie.
To mówiąc pocałował rękę Anny i pośpieszył w przeciwną stronę, a siostra powolnym krokiem przez długi korytarz skierowała się ku pokojom odsuniętym, położonym na rogu starego zamku. Wybrano je może dla rozległego widoku, który się stąd rozciągał na całą okolicę, może dla usunięcia człowieka, którego zaraz poznamy,