bi i kawał drzewa myślą swą podniesie do życia. Bogaci zostać mogą przy swoim ideale, który dla nich ręka płatnego artysty i rzemieślnika często o głodzie wykształca; ubodzy sami sobie stworzyć mogą piękno własne z darów bożych, stojących dla nich otworem. Trochę zieleni i kwiatów, trochę nieba, trochę słońca, a wkoło pierwsze żywioły piękności, czystość i porządek, czyż nie dosyć duszy człowieka?
Tak sądził Aleksy, i mieszkanie jego mimo swéj prostoty, mimo ubóstwa, ładném się mogło wydać nawet w zepsutych oczach Juliana. Był to pokój dosyć obszerny, od ogrodu położony, biały i czyściutki, jak gdyby w niém młodziuchne dziewczę mieszkało. Jedno główne okno jego obrócone było ku drzewom, a Aleksy, który lubił czasem zadumać się poglądając w głębie sine oddalenia, niemało miał z matką trudności, póki mu pozwoliła przeciąć w sadzie widok na staw błyszczący i dalekie ciemne lasy... Tędy tęskny pracownik nieraz okiem uciekał w przestwory nadziei i marzenia... Z obu stron okienka wysmukłe malwy, całe w kwiatach, zaglądały do izdebki, ciekawe pochylając główki. Zresztą mieszkanie było skromne i zgodne ze stanem człowieka; w kącie łóżeczko porządnie usłane kilimkami domowéj roboty, w smaku przypominającym, żeśmy wschodnie wyroby naśladowali; w głowach, na owalnéj blasze srebrnéj stary obrazek N. Panny i św. Antoniego, obok strzelba i pałasz ojcowski. Na stole papiery gospodarskie, regestra, rachunki, a wśród nich Goethe rozłożony na drugiéj części Fausta... W kąciku na półce pozostałe z uniwersytetu książki, których liczba niewielka obejść się jednak bez nowości dozwalała. Dobór tych ksiąg był surowy i staranny: Biblia, Homer, Plutarch, Tacyt i Liwiusz, Herodot, Szekspir, Goethe, Schiller, Kochanowski i Krasicki, Montaigne i Rej, Naśladowanie Chrystusa, Spowiedź św. Augustyna... otóż i wszystko, ale w tym szczupłym zbiorku jak wiele!... Aleksy czytał z upodobaniem pisarzy starożytnych i księgi pobożne, znajdując je krzepiącemi i dodającemi siły; nowa literatura, nawet Schiller, którego kochał, osłabiała go i niepokój rzucała mu w duszę. — Dlaczego w chrześcijaństwie i piśmie, które być powinno jego wyrazem, nie wyjmując nawet pisarzy duchownych, wszędzie raczéj niepewność, walka, smętek, rozpacz nawet się objawia, niżeli spokój, pogoda i wesele tych, którym krew Chrystusowa bramy nieba otwarła? Nie pojmował tego Aleksy, ale czuł, że gdy mu potrzeba było zaczerpnąć siły, uciekać się musiał do starożytnych, do pogan, lub do ksiąg świętych i Ojców Kościoła, gdy reszta namiętnością lub mętami po niéj pozostałemi zarażona, zamiast umacniać i uspokajać, jad i zakis wlewała w duszę. Na każdéj karcie, począwszy od nowéj ery, ludzie zapisali tylko dowody małéj i niepeł-
Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/231
Ta strona została uwierzytelniona.