Julian słuchał starca z takiém zajęciem, że nie powrócił do swego miejsca i stał przy nim zdumiony, chwytając wyrazy, które wychodziły z ust jego.
Junosza téż rozgadywał się z coraz większym zapałem i ochotą.
— No! ale powiedz-że no mi — odezwał się po chwili — więc mieszkacie w Karlinie? Ojciec umarł? a matka?
— Matka nasza poszła... poszła za mąż...
— Za kogo?
— Za pułkownika Delrio...
Stary się namarszczył.
— A prezes?
— Prezes żyje i zdrów...
— A stary ten dziwak Atanazy, którego kocham... choć-em go lat kilkanaście nie widział?
— Zawsze w swéj Szurze, z któréj nie wyjeżdża...
— Pójdę kiedyś piechotą do niego... Nie zmienił się?
— Nic a nic, jak go znamy... Ale jakże się stało, panie hrabio, że ja, którego pan znasz tak dobrze całą familię, nigdym nawet nazwiska jego nie słyszał?
Stary się rozśmiał hucznie...
— Zerwałem z waszym światem — odparł — a u was, moje dziecię, co z wozu padło, to i przepadło... dziś przyjaciele serdeczni, jutro nieznajomi... znacie się i kochacie tylko ze swym... Odsunąłem się i zostałem zapomniany... na cóżbym się wam przydał? Pokazać się w salonie nie mogę, bo roli lwa grać nie chcę; mało kto mnie zrozumie zresztą, a nabijać się nikomu nie myślę. Są już może dawniéj mi znajomi, co mnie i za umarłego mają i wieczne odpocznienie zmówili za mnie! Krótka i słaba pamięć ludzka! a wieleż to ja sam zapomniałem!...
Dano znać do herbaty; bosa dziewczynka wbiegła zarumieniona do pokoju i uciekła co najprędzéj wymówiwszy coś niezrozumiałego; nim się zebrali wyjść goście, sama pani Drabicka pokazała się w progu.
— Jak się mamunia miewa? — odezwał się hrabia...
— A i hrabia tu?
— Cóż to wasani dobrodziejka myślałaś, że moja siermięga progu przestąpić nie warta, czy co? albo-żem już taki stary, że mi się koło młodych ogrzewać nie godzi?... Przecież i w Godzinkach jest Abizail starego Dawida grzejąca!...
— Stary grzyb, a jeszcze licho wié co paple! — odezwała się ruszając ramionami pani Drabicka...
Stary poszedł przodem za gospodynią, nie zważając na jéj ofukiwania i prześladując ją to tém, to owém.
Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/239
Ta strona została uwierzytelniona.