Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/268

Ta strona została skorygowana.

swych talentów do sortowania amerykańskiego wyrobu; a tymczasem przyjaciołom służył ochotnie, gdy o kupno chodziło... nikt go w tém nie przeszedł i powszechny téż szacunek płacił za tak znakomitą zasługę...
Wszystko, co nie paliło cygara, w oczach jego było poziomém i nikczemném. Raz na statku parowym na Renie spotkał się pan Zamszański z Lolą Montés, wprzód jeszcze nim hrabiną Landsfeld została; Lola, jak wiadomo, rozmaite miała dziwactwa; nie było towarzystwa, nudziła się. Hrabia właśnie miał tyle ogłady, dowcipu i formy, ile dla niéj było potrzeba; poznali się, pokłócili, pogodzili, dwa tygodnie przebyli razem; Zamszański pogonił za nią potém do Londynu, stracił na przypodobanie się chudéj tanecznicy około tysiąca dukatów, pomimo wielkiéj oszczędności, i odtąd wzdychał, gdy o Loli wspominał, a przyjaciele często go nią prześladowali. W pokoju jego były trzy różne portrety hrabiny, a w portfelu podróżnym jéj fotografia, nigdy go nie odstępująca... Chcąc rozweselić Zamszańskiego, rozmowę potrzeba było wprowadzić na Lolę lub cygara; chcąc go rozjątrzyć, dość było słowo przeciw niéj lub regaliom powiedziéć...
Z hrabią przybył kuzyn jego, kuzyn Karlińskich, kuzyn całego świata przez babki, prababki, ciotki, dziadów i pradziadów, pan Marceli Pietrasz, młody człowiek, bez widocznego majątku, czepiający się wszystkich z kolei, żyjący po domach krewnych i, jak się zdawało, oczekujący ożenienia. Typ to zużyty, ale częsty u nas; nic nie umiał, szkół nie skończył, na pańskich stołach przywykł do wygód i dobrego życia; po francusku mówił, tańcował, cygaro palił, konno jeździł i grał w preferansa. Posługiwano się nim w małych rzeczach dość chętnie, posyłano po sprawunki, obierano podgospodarzem na bale, używano do przyjmowania gości na pogrzebach, i wywdzięczano się grzecznie niewidocznemi datkami. Bardzo oszczędny, Pietrasz grał, wygrywał zawsze, utrzymywał się bez kosztu i czekał téj obiecanéj przez losy panny, która mu wreszcie dom własny i niezależny byt dać miała. Oddajmy mu tę sprawiedliwość, że zawsze uganiając się za dobrém towarzystwem, w niedostatku tylko utytułowanych swych przyjaciół, zjadał bifsztyki marszałków i sędziów powiatowych, nienależących do familii jego i świeżo wyszłych z łona szaréj szlachty.
Zaprezentowano późniéj Aleksego, który wszystkim prezentować się musiał — niejakiemu panu Piotrowi Odymalskiemu; ten, jak hrabia Zamszański miał specyalność cygar i Loli, był znowu z powołania koniarzem. Dość bogaty człowiek, średniego wieku, był wyrocznią wszystkich stajni, najsławniejszym jeźdźcem w kraju, sędzią na kursach, rozjemcą w kwestyach grzywy i ogona, sło-