Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/269

Ta strona została uwierzytelniona.

wem sportsmanem całą gębą, a raczéj królem koniarzy. Żaden jarmark nie obszedł się bez niego, żadne ważniejsze kupno nie obyło bez jego porady. Słynął szczególniéj z talentu, jaki posiadał, przerabiania chmyza najniejpokaźniejszego na wcale pięknego konia, a to prawie w oka mgnieniu. O nim to rozpowiadano w Berdyczowie, że u jakiegoś szlachcica kupiwszy cztery chabety, ku końcowi jarmarku jemuż je samemu odprzedał, a dawny właściciel poznał się dopiéro z własną czwórką na pierwszym popasie. Wystrzydz, oczyścić, umyć, poddłubać, zamalować, wykurować, sprostować nie potrafił tak żaden konował; charakter nawet konia mienił się w jego ręku, dodawał ognia, uspokajał, jak mu było potrzeba...
W handlu końmi naturalnie nie można pytać bardzo ścisłego postrzegania prawideł sumienia i uczciwości; tu prawem jest sławne: — od żłobu do żłobu... śmiał się téż pan Prot, gdy mu kto oszukaństwo wyrzucał i odpowiadał z dumą:
— Mój drogi, potrzeba się znać, miałeś oczy...
W ostatku, jeśli się kto gniewał jeszcze, pojedynek miał zawsze w rękawie i strzelać się ofiarował, ale pieniędzy oddać nigdy. I było mu dobrze z tym frymarkiem, a wesoło sobie hulał, żonie zostawując gospodarstwo i dzieci, sam pędząc życie na bryczce i w męskich towarzystwach. Znakomity i to był w swoim rodzaju człowiek, a kochano go niezmiernie, bo z ludźmi żyć umiał, i do wypitéj i do wybitéj, do kart, do śpiewki, do kieliszka, słowem nieoceniony człowiek. Brata rodzonego-by oszukał na koniu, ale to znowu inny interes: koniarstwo ma prawa swoje. Pan Prot Odymalski, z imienia, ze związków, z majątku, należał już do panów, a choć makiniował, nie poniżało go to wcale; dowodził nawet, że rycerską miał żyłkę i dlatego tak kochał konie... Żył na stopie pańskiéj, dom miał otwarty, i okolica przepadała za nim; czując téż swą wziętość pan Prot górą głowę nosił, a pistolet zawsze mając w kieszeni, nie bardzo był grzeczny; uchodziło to za rubaszność i popularność.
Brat rodzony pana Prota, pan Jan Odymalski, prawie równego z nim wieku, także się tu znajdował; ten wcale do niego nie był podobny. Ani tych wąsów, ani téj postawy, ani jego zamaszystości nie miał w sobie; włosy krótko ostrzyżone, twarz wygolona do włoska, oko bez blasku, ubranie skromne; przecie wszyscy mu się nisko kłaniali, bo to był jeden z najbogatszych ludzi w kraju...
Z pięknéj ale zadłużonéj fortuny, którą Prot podniósł posagiem żony, pan Jan doszedł kilku tysięcy dusz i kapitałów; choć mówią, że w ogólności my żyłki do przemysłu i handlu nie mamy, wyjątkiem był nasz kapitalista. Grosz był dla niego celem, reszta rzeczą podrzędną; dobijał się go skrzętnie, powolnie, umiejętnie i choć w ogólności uczciwie, ale téż bez litości dla ludzi i bez względu na