Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/327

Ta strona została skorygowana.

jéj nie było, tam jemu świat się kończył, a zaczynało państwo bezduszne śmierci i milczenia.
Jedno tylko przekonanie o znikomości świata, o małéj cenie żywota ludzkiego przejął od swego nauczyciela Justyn; dlatego nic się nie troszczył o los, przyszłość, o te skarby, o które najmocniéj dobijają się inni. Lata jego ubiegały w rajskim zachwycie i zapatrzeniu w niebo, w widome dzieła niewidoméj ręki, które wielbił duszą całą... opiewał całém sercem.
— Mieliżbyśmy tak prozaicznie snem bydlęcym tę piękną noc zakończyć? — zapytał wreszcie spoglądając na Aleksego i Juliana.
— Mnie się spać nie chce — odparł Aleksy — rozmarzyło mnie opowiadanie... wszystkich Karlińskich mam przed oczyma...
— A ja... cały boży świat, tak piękny, a tak niepojęty — rzekł Justyn — chodźmy do ogrodu... szum drzew i spokój natury ukołysze nas najlepiéj, przeczujemy, jeśli zrozumiéć nie potrafimy, harmonię...
Julian chciał się podnieść na to wezwanie, ale mu sił zabrakło, i blady, znużony, dźwignął się wywołując uśmiech na usta, i spojrzał na Aleksego.
— Idźcie — rzekł — zostawcie mnie tu samego, ja posiedzę, podumam, spocznę, gdyż choć wstyd mi się przyznać, złamany jestem i wstaćbym nie potrafił.
Aleksy i Justyn wyszli przez drzwi do starego ogrodu, i wkrótce w pomroce nocy znikli z przed oczów Juliana, którego marzenia przedzierzgnęły się w sny dziwaczne... powieki mu się skleiły, i z uśmiechem na ustach, przy dogorywającéj świecy, obezwładniał, ujęty snem ciężkim...

XXX.

Dzień był już jasny, gdy dzwonek kapliczny obudził Juliana; przerwał on rozmowę gorącą jeszcze Aleksego i Justyna, którzy oka nie zmrużywszy, błądzili po szpalerach ogrodowych... O czém mówili? Któż połapie młodych słowa i marzenia poety? możnaż je spisać i czary ich wypowiedziéć? — Snuje się nić jasna, złocista, tęczowa, ale jéj na drewnianą szpilkę nie nawiniesz, bo ci się porwie w szare i zbrukane kawałki.
Nie samém słowem rozmawia człowiek; rozumieją się dusze, mówią uśmiechy, westchnienia, skinienia i oczy, a téj muzyki, téj pieśni uczuć, żadne pióro wyrazić nie potrafi. Co tam rzeczy w jednym wykrzyku, w jedném słówku, w milczeniu!!! Odejmij natchnienie, wyrwij ducha téj rozmowie, każ ją powtórzyć jutro...