Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/349

Ta strona została uwierzytelniona.

woli przychodząc do siebie i zapominając, że Junosza był przytomny — jak sobie pościelisz, tak się wyspisz; przestrzegałam, póki mogłam, przestrogi poszły w las, nicem ja temu nie winna, że się zgubisz, a my dalipan bez ciebie się obejdziemy!
— Ale, kochana matko!
— Kochana matko! — odpowiedziała Drabicka — są tam u ciebie teraz lepiéj kochani niż my! To darmo, dwom panom służyć nie można... myślałam, że rozum miéć będziesz, ale widzę, że na ciebie rachować darmo... Niechże my nie giniem z twojéj przyczyny...
Aleksy stanął osłupiały; nie mógł jeszcze zrozumiéć, do czego to wszystko prowadziło.
— Znasz mnie — dodała wstając z powagą — u mnie próżnych słów niéma... Odkąd ci ten Karlin zasmakował, mam ciebie za straconego... Jaś nie pojedzie do szkół, zostawiam go na gospodarstwie, a tobie daję wolę, rób sobie, co chcesz, i choćbyś siedział w Karlinie, słowa nie powiem.
Tego się Aleksy nie spodziewał; obcy mu nie dozwalał otworzyć się przed matką; stał milczący, mimowolnie się obejrzał, ale Junoszy już nie było; zapaliwszy fajkę, wyszedł pocichu, zobaczyli go tylko w dziedzińcu przeprowadzonego przez Kurtę, który za jego siermięgą idąc, ujadał z obowiązku, ziewając niekiedy.
Pani Drabicka nabrała większéj jeszcze energii, widząc, że zostali sami.
— Kochana matko — rzekł Aleksy z uszanowaniem — zdaje mi się, że do téj pory nie możesz mi nic miéć do wyrzucenia: pracowałem wszystkiemi siłami.
— No, toś spełniał, do czego byłeś obowiązany dla siebie i braci...
— Tak-że to wielka wina, żem się na parę dni dla odetchnienia oddalił?
Drabicka spojrzała mu w oczy.
— Nie wielka to wina zapewne — odpowiedziała — ale wielki znak, mój Aleksy... czemu to wasindziéj u Butkiewiczów, u Pierzchowskiego nie siadujesz po trzy dni? Natura ciągnie wilka do lasu; myślałam, że cię przerobię, że się nałamiesz; jak nie, to nie, ruszaj, gdzie ci pachnie, a daj tylko Boże, żeby z tém dobrze było.
— Ale doprawdy ja nie widzę, czém tak bardzo zgrzeszyłem?
— Niéma grzechu, tylko głupstwo — odpowiedziała Drabicka poważnie — dał ci ojciec wychowanie niepotrzebne, myśli głowa pełna, a świata nie znasz; zdaje ci się, że ci, co piękniéj od nas mówić umieją, czémś są od nas lepszém... ruszaj-że do nich... ani słowa... Ale pomiarkuj, rozważ, czy ci tam lepiéj będzie! Gorzki