Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/455

Ta strona została uwierzytelniona.

— O! znajdziemy na niego sposób!
— Reszta — istoty bierne...
Pan Albert zamyślił się...
— Za parę dni pojedziemy do nich znowu — rzekł po chwili.
— Wszakżeśmy przyrzekli... ale dziś wstąpim jeszcze do Gerajewiczów; tu czystych parę milionów... i panna nieszpetna; choć rodzice śmieszni, ale mają czém za to zapłacić.
Albert się rozśmiał wesoło.
— Trzeba i tych iczów zobaczyć! jedzmy do Sytkowa.

LIV.

W przeciągu kilku następujących tygodni, Justyn rozmarzony wędrował pieszo do Szury podwakroć i powracał do Karlina; przyznał się odrazu staremu opiekunowi swemu, że szalenie kocha się w Poli, a starzec nie zdawał się temu ani dziwić, ani być przeciwnym.
— Prędzéj-późniéj — rzekł — spodziewałem się tego; rad jestem, że nie w prostéj wiejskiéj pokochałeś się dziewczynie, bom się tego obawiał... Słuchaj-że, Justynie... wybadaj dobrze serce swoje: jesteś poeta, czujesz żywo, możesz się mylić... jéj i sobie nieszczęście zgotujesz... Nie powiem, żeby ci jako poecie żenić się było potrzeba, owszem zda mi się, że wyrzec-byś się tego powinien.
— Dlaczego? — podchwycił Justyn.
— Dlatego, że jeszcze się musisz kilka razy kochać, biedny szaleńcze, kilka razy przeboléć na chorobę ideału! Wolałbym, żebyś cierpiał sam i wolny... mniéjby ci dolegało.
— Ja! kochać inną! drugi raz w życiu!
Rozśmiał się powolnie starzec z litością.
— Nie kobiety kochacie — rzekł — ale w nich blask doskonałości, który przez nie wam świeci... Dziś cię zachwyca iskierka, jutro może spotkasz gwiazdkę jaśniejszą i przed nią będziesz musiał poklęknąć... Miłość jest przeczuciem niebios i zjednoczenia duchowego z przedwieczną doskonałością, jest to uczucie ułomne, będące przepowiednią potrzeby, jaka nas ciągnie ku Bogu. Wszyscyśmy na obraz i podobieństwo boże stworzeni; ale nie wszystkim dana równa miara bożego podobieństwa; kochając się w sobie, miłujemy obraz boży...
— Cudnieś to powiedział, ojcze — odezwał się Poddubiniec — ale ja ją kocham nad wszystkie objawy piękności i błagam cię, żebyś mi błogosławieństwa nie odmawiał; bez niego nie śmiem się zbliżyć do niéj z ofiarą podziału mojego losu!
Starzec głowę jego w milczeniu przycisnął do piersi.