Strona:PL Kraszewski - Powieści szlacheckie.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

sobie przygarnęli, zrzekając się przywileju wyłącznego posiadania ziemi i rządzenia ludem.
Jakie było stanowisko Kraszewskiego wobec kwestyi włościańskiéj, wiedzą już czytelnicy I-go Oddziału „Wyboru pism“; obecnie postaram się nakreślić jego poglądy na szlachtę.

I.

Początkowe utwory Kraszewskiego obracają się w sferze mieszczaństwa i inteligencyi (Pan Walery, Wielki Świat małego miasteczka, Pan Karol, Dwa a dwa cztery, Majster Bartłomiej, a nawet obrazy historyczne: Kościół Śto-Michalski w Wilnie, Ostatni rok panowania Zygmunta III). Było to wynikiem otoczenia, w którém żył i kształcił się w latach, kiedy mógł robić swe spostrzeżenia. Pobyt w Białéj, Lublinie, Świsłoczy, Wilnie nasuwał mu obfity materyał do obserwacyi, który téż w powiastkach swoich zużytkowywał.
Dopiéro w r. 1833 jako 21 letni młodzieniec odwiedził Kraszewski rodzinę na wsi, bawił w Dołhem i stamtąd robił wycieczki, przypatrując się braci szlachcie tém okiem, jakiém spoglądał wówczas na całą literaturę krajową. Wyobraźni młodzieńczéj, poetycznemi obrazami karmionéj, przedstawiła się ona jako gromada istot zmateryalizowanych, samolubnych, ciemnych i strasznie głupich. Napisał dla nich w swoich „Improwizacyach“ gawędę o kaszy gryczanéj, nie mającą wielkiego sensu, i tak ją zakończył: „Ten rozdział przeznaczam dla gospodarzy, a chociaż wiem, że z niego i sam Salomon kropli sensu nie wyciągnie; nic mię to jednak nie obchodzi; dla was, panowie gospodarze, to i tak zanadto dobre, dla was, co urodziwszy się w gryce, pożywacie ją całe życie, siejecie i nie umiecie myśléć o czém inném jak o kaszy. Jak wam Bóg da rozum do czytania, i mnie go do pisania dla was użyczy“.
Na tém się jednak nie ograniczył. Wystawił on w jaskrawém świetle szlachtę wiejską i księży w powieści „Cztery Wesela“ napisanej 1833 a wydanéj 1834 r. w dwu tomach. Głupotę, samolubstwo, szachrajstwo, podłość zobrazował w postaciach szlacheckich (Dyonizy, Aleksy, Salezy); a w całéj galeryi dwie tylko odszukał osoby uczciwe, ginące zresztą w cieniu. Odtąd stale przez lat kilka, ilekroć dotykał życia szlacheckiego czy w powieściach (Świat i poeta, Całe życie biedna) czy w artykułach publicystycznych, zawsze ujemne strony jego na plan pierwszy wysuwał. Został wprawdzie sam hreczkosiejem; ożeniwszy się, stale osiadł na wsi i uprawiał rolę, ale długo, bardzo długo nie mógł się zżyć z swém otoczeniem, nie mógł przylgnąć do tego stanu posiadaczy ziemskich, z którego sam pochodził. Zamiłowanie życia umysłowego, zajęcie