swéj okropności, a barbarzyńską co do dzikości, pragnąc zaś utrudnić poznanie siebie i zarazem wywinąć się od kary i sprawiedliwości, twarze swoje poczernili, językiem ruskim rozmawiali, lecz jako nader czujna przeciw gwałtownym zamachom przezorna sprawiedliwość zwykła jak najskrytsze zbrodnie z samych nawet kryjówek ciemności wystawiać na jasny widok, tak indygacye okazują, iż wymienione wyżéj osoby przyłączyły się do owéj niecnéj hałastry, a nadto też inkwizycye dowodzą, iż rzeczona hałastra, tudzież jéj wspólnicy w dniu 13 lutego 1771 r. napadli nocną porą gromadnie i z bronią na Nowe Sioło i tamże otoczyli mieszkanie folwarczne, gdzie przebywali jjww. Komorowscy razem z córką i w. Trzaskowskim, nie spodziewając się, aby ich coś złego spotkać mogło, a rozwarłszy drzwi pierwszéj izby z rusznic wystrzelili, który to wystrzał uskutecznił w. Wilczek już wtenczas nawet poznany; następnie wpadli do téjże izby, daléj wyłamawszy przemocą i gwałtem drzwi do drugiéj izby, wpadłszy tamże, wystrzeliwszy z rusznic na łóżko, kanapę jedwabną podziurawili, w. Trzaskowskiego w gościnie przebywającego i jw. Komorowską k. s. przed wściekłością rabusiów zasłaniającego, wystrzałami z rusznic poranili, jeden zaś ze zbrodniarzy z imienia i nazwiska nieznany do piersi w. Trzaskowskiego pistolet kulami nabity przyłożył, lecz mu takowy wyrwał w. Trzaskowski. Następnie ciż niegodziwi mordercy w. z Komorowskich Potocką, starościnę bełzką, strwożoną w kącie za łóżkiem ukrywającą się porwali i z porwaną, futrami nieokrytą, wśród mroźnéj pory uciekli, rodziców nieszczęśliwych smutkiem i trwogą wskróś przejętych pozostawili, w. zaś z Komorow-
Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/105
Ta strona została przepisana.