zyskać, zobaczyć, uratować, i wielkie wzniosłszy krzyki przeciw wojewodzie, niemi go, do zwrotu dziecka zmusić chcieli.
Można sobie wystawić, jaki w ślad za ich manifestem okrzyk oburzenia i zgrozy, larum powszechne powstałe przeciw wojewodzie kijowskiemu, gdy wieść ta doszła do Warszawy, gdy z niéj potém piorunem rozbiegła się po całym kraju. Z rąk do rąk podawano sobie, wyrywano relacye, które na chwilę nawet, odwróciły uwagę od konfederacyi, stanowiącéj główne zaprzątnienie wszystkich w tych latach niepokoju i próżnych, niestety! nadziei. Okrzyk potępienia, wołanie o zemstę rozległo się tak straszliwie, tak głośno, że sam wojewoda w Krystynopolu zamknięty, zadrżeć musiał, gdy go tu dościgło to echo oburzenia i zgrozy.
W Warszawie blizki krewny Komorowskich, Gozdzki, wojewoda podlaski, Humieccy, Małachowscy, biskup poznański, Borchowie, i co żyło, podniosło się przeciwko Potockim, wołając zemsty, prawa, krzycząc na gwałt i przemoc...
Z drugiéj strony władze wojskowe rossyjskie, naczelnicy komenderujący oddziałem, który stał w Galicyi, oburzeni tém, że napaść na karb ich włożono, wysłali sztafety do Petersburga, postanawiając śledzić, odkryć i obnażyć winowajców.
Wojewoda ukrywając starannie cały ten straszliwy dramat przed żoną, którąby był dobił może, choć i tak niewiele już jéj życia pozostawało, syna, otrzymawszy od niego zezwolenie na rozwód, z Brüh-