Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/116

Ta strona została przepisana.

toryjskich z królewskiém w Warszawie przemagąjącém stronnictwem, — z drugiéj Potoccy wszyscy z Mniszchami, Brühlami, Lubomirskimi, Sołtykami, nuncyuszem Durini’m i t. d. Sprawa o gwałt i najazd, na który jakkolwiek było prawdopodobieństwo, że w nim udział miał Potocki, dowodów jednak brakło — rozpocząć się nie mogła choćby ją Komorowscy ze swymi popierali, tymczasem Potoccy zaraz się do nuncyatury o rozwód udali.




XXIV.

Z razu zdaje się, że starosta bełzki o śmierci żony swéj nie wiedział, domyślał się może jakiego podejścia i gwałtu, dopiero w chwili wyjazdu za granicę doszła go o tém, zapewne przez kogoś z dworu, cicho podszepnięta wiadomość.
Pilnowano go i miano na oku, obawiając się, by uwiadomiony przypadkiem, zbytniéj nie oddał się rozpaczy, — ale to nie pomogło.
Zgryzota, że w pierwszéj chwili za mało okazał odwagi, że zezwoleniem na rozwód mógł się stać przyczyną mimowolną nieszczęścia żony, rozpacz późna, żal téj istoty niewinnéj, która padła ofiarą chwilowego jego szału — owładły biednym a słabym wojewodzicem.
„Zdjęty rozpaczą, powiada Chrząszczewski, w ponurém milczeniu postanowił był sobie życie odebrać, i byłby to przedsięwzięcie swoje dokonał, gdyby nad nim nie czuwał, służący mu wierny do śmierci, kamerdyner jego Bistecki, który wpadłszy za nim do gabineciku (snadź domyślając się czegoś), gdy go zastał