oni popełnioną zdradą (?) stali się największemi zdrowia i życia mego nieprzyjaciołmi, i chociaż przypodobać się tém, co przeciwko nim czynię, nie spodziewam się, przecięż obowiązków moich pełnić nie przestaję, i jako najlepiéj wiadomy zdradnego ich postępku, każdego przeciwną wiadomością uprzedzonego informuję. Niech to przynajmniéj mam dla siebie pociechą, że mnie i największe przeciwności od moich obowiązków nigdy nie oddalą.”
Tym listem do arcybiskupa Wacława Sierakowskiego pisanym, starosta zanidecki usiłował, jak widzimy, oczyścić się w oczach wojewody i powrócić do łaski jego, widząc, że w przeciwnym obozie więcéj straci niż pozyska. Torując sobie drogę do przebaczenia, nie wahał się dworak na polityce być z Komorowskimi dla wyzyskania od nich potrzebnych listów, a potém przyjaźń im wypowiedzieć i za Potockimi gardłować.
Z tego jednak pisma widoczna, jak czynny udział w tém wszystkiém miał Sierakowski, i jak z mocy uczynionéj przysługi Szczęsnemu, do jego się kieszeni odzywał. Wszystko to i smutne, i brudne... List starosty zanideckiego przez arcybiskupa w oryginale przesłany był wojewodzie, i służył mu za dokument w sprawie, dowodzący podstępu Komorowskich i uwiedzenia. Nie wiemy jednak, czy wojewoda przebaczył marszałkowi swemu i do łaski go pańskiéj przypuścić raczył.
Tymczasem i Komorowski także, choć ze słabą nadzieją skutku, gdyż arcybiskup Sierakowski cały