Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/126

Ta strona została przepisana.

był Potockim oddany, udał się także do niego, szukając opieki, prosząc ratunku, wołając sprawiedliwości. Nie wiem, czy w téj chwili, czy późniéj może, Potoccy właśnie wzięli pod swoją protekcyę (ujmując sobie tém arcybiskupa) synowca jego, księdza Romana Sierakowskiego suffragana przemyskiego, któremu dali probostwo w Umaniu i zaopiekowali się dalszym jego losem, choć zresztą niczém na to nie zasługiwał. Ten stosunek z synowcem dowodzi jak byli ze stryjem.
Komorowski choć może wiedział, że tu niewiele wyjedna, udał się wszakże do arcybiskupa, nie chcąc pominąć nikogo, i zaraz po wypadku taki do niego list napisał:
„List jwp. Komorowskiego, sędziego ziemskiego buskiego, starosty nowosielskiego i podliskiego, do jw. arcybiskupa lwowskiego, (ze Lwowa dnia... marca 1771 r.):
„Nie można żeby to nie doszło jwpd. na co się jw. wojewoda kijowski odważył, i jak wielka publicznemu bezpieczeństwu domów szlacheckich, przez gwałtowne ludzi zbrojnych nasłanie i porwanie córki naszéj, stała się krzywda. Być to jednak może, że i tak złą sprawę strona przeciwna wymyślnemi kształcić będzie pozorami, i starać się będzie jwpd. inaczéj informować, przeto darujesz jwpd., że go przyłączonym téj okropnéj sceny zatrudnić przedsiębiorę wyrazem...
„Gwałt powszechnemu bezpieczeństwu uczyniony rodzi drugą w sądzie duchownym chełmskiego konsystorza gwałtowność. Sądzić się tam każą córce mojéj w sprawie do rozwodu intentowanéj, nietylko bez jéj przytomności, bo wcale nie wiem gdzie scho-