Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/129

Ta strona została przepisana.

generał odjedzie, jeżeli od generalności trzeba, aby jw. generał jak kontumacyę skończą o kilka mil odjechał generalność, aby się nie przybliżał choćby co i drogi nałożył, i o tém piszę do jwp. generała. Żonie zupełnie powiedzieć nie mogę, dla jéj życia i zdrowia, ale aż po dekrecie w Warszawie; mam oko, gdzie sam pojechał Komorowski, ale kiedy wojewodę podlaskiego zbywają (Gozdzkiego), to i tam sam z siebie nic nie wskóra. Łaskawość jwpani dobrodziejki w całém życiu wyznawać i odsługiwać winien jestem.” (12 marca 1771 r.)
Ciekawy ten list objaśnia nam, jak Potoccy interes ten zrozumieli, — na nich była tylko suppozycya, na Komorowskich ciążyła jawna zbrodnia!! Oni czyści i bieli, on niepoczciwy (tak się często w listach wyrażają) i niegodziwy. A że w Warszawie, na dworze, w konsystorzach, w te czasy powszechnego zepsucia, wszędzie pieniądz i wpływ możnych przeważnemi były, szlachcic choć wsparty przez Gozdzkich i Młodziejowskiego, z trudnością sobie do sprawiedliwości torował drogę. Jednakże nie ustąpił.
Znać z listu, że donoszono wojewodzie o podróży Szczęsnego, że tam odsiadującemu kwarantannę jakiś mały człowieczek drogę zabiegał. Domyślano się w nim zarówno szpiega Komorowskich i wysłańca generalności, przeto wojewoda poleca generałowi Brühlowi generalność omijać, niebardzo się zresztą obawiając Komorowskiego.
Mniszchowie z Dukli, których z dawna było projektem córkę Józefę swatać synowi wojewody, gorliwie jak widzimy wspierają Potockiego w całéj sprawie, donosząc mu o wszystkiém i podtrzymując wpływami i radą. Użyto ich pośrednictwa do ówczesnego