Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/130

Ta strona została przepisana.

w Polsce nuncjusza monsignora Durini’ego, którego usiłując ująć na stronę Potockich, ofiarowali mu w téj chwili bogate w Dukli probostwo. Zacny prałat, którego list niżéj przywiedziony maluje doskonale charakter, dowcipniś, pochlebnik, dworak, na drugich nielitościwy, poczciwéj nie zostawiając nitki, był najniższym sługą możnych, których sprawy zawsze dla niego stawały się najlepsze. Na list w sprawie wojewody przez marszałkowa Mniszchową pisany, tak prześlicznie odpisał d. 21 marca 1771 r. Szkoda, że list ten musimy z francuzkiego tłómaczyć, gdyż wiele utraci na przekładzie.
„Pani! La penna mi vola in mano de se mede sima (pióro mi samo przez się leci do ręki), aby natychmiast odpowiedzieć na prześliczny list, którym mnie w. ekscellencya raczyłaś zaszczycić, z d. 14 b. miesiąca. Dziwne wieści, które tu (w Warszawie) rozpuszczają o panu wojewodzie kijowskim, wypowiedzieć się nie dają. Wojewoda podlaski (Gozdzki) stoi na czele téj niegodziwéj kabały. Powiadają nawet, że starano się pobudzić drobną szlachtę, aby ją późniéj do swéj fakcyi przeciągnąć. Abessa Marywilska (?) nosiła się ze swą olbrzymią figurą po wszystkich domach, wrzeszcząc przeciw tyranii i przemocy. Łatwo się pani domyślisz, że biskup poznański (Andrzéj Młodziejowski) za panią matką to powtarzał, wtórując dawnéj swéj serdecznéj przyjaciołce, mówię dawnéj, gdyż od śmierci pewnéj starościny, pani Borchowéj, liczy się teraz w czynnych usługach przy księdzu biskupie. Większość, która jest zawsze głupia, dała się uwieść krzykactwu téj kabały i gąskom, ale tylko na dni kilka. Co do mnie, pani, ani na chwilę omamić się nie dałem. Nadto dobrze znam moich panów,