Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/134

Ta strona została przepisana.

List ten tak wyrazisty i pełny charakteru, nie potrzebuje żadnego kommentarza; cały wiek i człowiek cały się w nim maluje. Co dowcipu! co lekkości! Honor prezydujący w sądach, przyjemność oddawania sprawiedliwości, cześć dla Potockich, i razem z potrzebą ujęcia sobie nuncyusza trafiające się właśnie wakujące w Dukli probostwo, które mu ofiarują — ta jego bezinteresowność, z jaką odrzuca kapelusz, a przyjmuje beneficyum, są to nieopłaconéj naiwności rysy do obrazu czasu. Co za moralista przytém! jaki sędzia surowy z reformatora monsignora Durini’ego, nieprzyjaciela intryg i kabały, protektora uciśnionej niewinności! Jak karci Komorowskich uczynek! jak go oburza krzywda wyrządzona wielkiemu imieniu Potockich!... Z jednego tego listu poznać można cały charakter człowieka, a... i czasu niestety!




XXIX.

List ten widocznie pisany do Mniszchowéj[1], która ciągle siedziała w Krystynopolu, dowodzi, jak się ona szczerze zajmowała położeniem wojewody, wedle Anonima pierwszą będąc doradczynią tego gwałtownego postępku, który tyle teraz robił hałasu. Po téj szpetnéj awanturze, w któréj miała udział tak wielki, nie mogła opuścić Potockich, siedziała przy nich, a wpływem swoim i męża robiła co tylko mogła, aby wywikłać ich z przykrego i gorszącego procesu z Komorowskimi. Pod jéj imieniem chodziły

  1. Jest bez adresu.