Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/144

Ta strona została przepisana.

Najlepiéj zresztą odmaluje nam to, co się w Krystynopolu działo, naoczny świadek, córka domu, pani Brühlowa, która do stryjenki swéj Mniszchowéj tak pisała dnia 12 czerwca 1771 roku z Krystynopola:
„Z najgłębszym szacunkiem całuje nogi jwpdobrodziejki za łaskawą jéj fatygę w pisaniu do mnie, które i teraz przez Żyda dukielskiego miałam szczęście odebrać i dawniéj doszły mnie także jak przez guwernera Michała, tak przez powracającego umyślnego mego ojca, na które miałam honor już odpisać. Ale się dopiero dowiadujemy, że te listy nasze przejęto i zatrzymano z posłańcem; bardzo trudne teraz przejazdy, wojska tu w około nas mocno się uwijają, a najwięcéj na trakcie dukielskim. Chciéj jw. stryjenko dobrodziejko odpuścić nam łaskawie to opóźnienie, i uznać, że w tém nie jest nasza wina ani lenistwa, ani zapomnienia, jak nas stryjenka obwinia niepodobném to jest, byśmy zapomnieć mogli wszystkie łaski i dobroć, jakiéj zawsze doznawaliśmy i doznajemy. Ośmielam się błagać kochanéj stryjenki, abyś była mocno przekonana, że żywa wdzięczność moja i szczere a pełne szacunku przywiązanie chyba z życiem skończyć się może.
„O wiadomym interesie, dotąd n nas cicho. Wyczółkowski i archidyakon powrócili z Warszawy, już jest temu dwa tygodnie, dekret odesłany do Chełmna, gdyż proces źle był napisany, wina w tém archidyakona. Jak poprawiony będzie w Chełmie, to go znów do Warszawy zawiozą, i tak mówią, że ta sprawa pociągnie się do jesieni i dobrego końca spodziewają się. Tylko jak się nuncyusz odmieni (miało to nastąpić w następnym roku podobno), to będzie ciężéj. Osoba niewiadoma (pani wojewodzina matka, wyra-