Obraz ten, który nam nietknięte materyały całkowitym i pełnym dostarczają, nie potrzebuje kommentarza ani dodatków, tak sam przez się tchnie artystyczną prawdą i charakterem właściwym, bo w nim zostały same te tylko rysy, które zostać były powinny.
Niemniéj zajmujący jest sam bieg sprawy, którą Potoccy popierali żywo, radząc się, zabiegając i usiłując zwyciężyć, chociaż mimo starań nuncyusza i całéj familii nie szło tu tak dobrze i łatwo, jakby się po ich przewadze spodziewać było można.
Za Komorowskimi, uciśnionymi przemocą, odzywało się w każdym serce; wstyd jakiś uczciwy nie dozwalał powiększać ich krzywdy, już i tak wielkiéj.
Trzy listy następujące nieznajoméj ręki, prawdopodobnie ks. M. Kochnowskiego, są ciekawym dokumentem co do toku sprawy w sądach i sposobu, w jaki przez ówczesnych prawników uważana była. Wskazują one środki, jakich przeciw Komorowskim używano.
„Dziękuję najpokorniéj wp. dobrodziejowi za łaskawe jego serce, że mi się w tak poważnéj sprawie kommunikować raczysz. Ja wzajemnie com w tym ingresie dawniéj mógł zrozumieć i teraz być skuteczném u siebie rozumiem, otwieram szczerze myśl moją.