Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/157

Ta strona została przepisana.

które od Komorowskich do niego były pisane, także o Horochu siedzącym w Rzeszowie, dopiero z teraźniejszego dowiedział się listu; jakże tedy mógł na nie odpisać, albo komu kartkę oddać? Do tego cały dzień i noc będąc wszyscy razem, jak mógł oknem wyrzucić, kiedy w około stancyi, w któréjśmy siedzieli, obszerny dziedziniec zamknięty wysokim parkanem? jak mógł wyrzucić, lub jak kto mógł odebrać, kiedy tam wszędzie pilnują, i o najmniejszéj każdéj rzeczy znać dają? Więc ta kartka (jeżeli jest jaka) musi być zmyślona. Może też podpis ręki jw. starosty wyrznęli z jakiego listu, i podobnym charakterem przepisali, czémby rzecz swoją podpierać mogli. Naostatek gotów na to jw. starosta z ochotą przysiądz, że jéj nie pisał, jako my na to, że jéj nie mógł pisać lub oddawać bez naszego postrzeżenia.
„Upewniłem jwpd. w przeszłych listach, a w tym sumiennie to potwierdzam, że jwp. starosta otwarcie we wszystkiém sobie postępuje z jw. generałem, niczém się nie kryje, dotrzymuje punktualnie słowo raz dane jw. generałowi, „że postępować będzie jak uczciwemu człowiekowi przystoi.“ Zdziwiłbyś się jwpd., gdybyś przynajmniéj z daleka mógł widzieć, jak wszystko się tu dobrze dzieje.
„Już interes lekkiego swego postępku tak dalece sobie z głowy wybił, że najmniejszą o tém wzmianką się brzydzi, i radby od wstydu przed całym ukryć się światem (!). Pragnie bezustannie pożądanéj o szczęśliwie zakończonym tym interesie wiadomości. Jako zaś jwpd. serdecznie kocha, tak nic dotkliwiéj trapić go nie może, niż gdy sobie przypomina, że mu był okazyą do tak ciężkiego i serce przenikającego umartwienia. Usiłuje mocno poprawić przeszłe i przez przy-