saméj rodziny zasiądzie późniéj jeden na tronie i od włoskich cielców, ciołka będzie na polskich łąkach utuczonego wywodził!
Jak Tęczyńscy upadają i wygasają z imieniem, później Koniecpolscy, tak Lubomirscy, stara szlachta, na panów z „soli“ wyrasta w XVII wieku, tak inni późniéj wzbogaceni i przeważni, ledwie w Paprockim się wspominają. Ciekawych w téj mierze porównań dostarczają „Herby Rycerstwa,“ postawione obok „Korony Polskiéj“ Niesieckiego, w któréj i mogił, i kolebek stoi przy sobie mnóztwo.
Imiona, rodziny, znaczenie, wielkość, wszystko w świecie przechodzi jako cień Hioba (velut umbra) i więdnieje jak trawa. Miejsce ich zajmują nowe pokolenia i nowe krótkotrwałe olbrzymy. W papierach niejednego dziś zagrodowego szlachcica znalazłoby się czém wielkiemu panu pochwalić, ale na co się to zdało wnukom, w których nie ma serc pradziadowskich?
Do najstarszych w Polsce rodzin policzyć można przeważnego już znaczenia w początkach XVII i XVIII wieku familię Pilawitów Potockich; krzyż ich herbowny wprawdzie nie zjawia się tak rychło jak Jastrzębiec i Srzeniawa, ale już w XII i XIII wieku na jaw w dziejach wychodzi. W szlachectwie naszém, gdzie nie imię od mienia wzięte, ale herb szczyt rodziny stanowi, Pilawa wprzódy się wsławia na tarczy Moskorzowskich niż Potockich, wprzód może wydaje