Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/176

Ta strona została przepisana.

na niczém, nie obszedł się także bez jéj udziału, a gdy wojewoda kijowski zmuszony dać na siebie rewers, cicho się zachowywał, ona jako kobieta swobodniejsza, pozostała jawnie przy dawnych uczuciach i nie przestała działać w jednym duchu.
Konfederatom barskim dopomagała, dzielnie się ruszając, i ze swego majątku Michałowi Krasińskiemu podkomorzemu różańskiemu, bratu biskupa kamienieckiego, marszałka konfederacyi, przesłała przez Cieszkowskiego 300,000 złp., o czém wszystkiém tak mówiła głośno, bez pokrywki żadnéj, jak o rzeczy najnaturalniejszéj.
W r. 1767 z tego powodu zawieziono ją pod eskortą do Warszawy, bo się zbytkiem gorliwości i krzątaniem a pisaniem sama dobrowolnie na to nastręczyła. Król, gdy ją do stolicy przywieziono, udając, że nic o powodach przybycia jéj nie wie, spytał zobaczywszy, coby tu porabiała?
— A cóż mości panie — odparła mu żywo — Warszawa tu jakąś poczwarę ma urodzić, więc mnie do babienia sprowadzili.
Przez cały czas trwania ruchów konfederacyi strzeżona i miana na oku, musiała mieszkać w Warszawie, bez pozwolenia na krok nawet do Radzynia oddalić się jéj nie było wolno. Jako opiekunka małoletnich synów Potockiego generała artylleryi litewskiéj, i wpływ mająca na familię przeważny, témbardziéj czujnemu dozorowi podlegała, na co zżymając się powtarzała:
— Ot! patrzcie jacy mocni! jednéj się obawiają kobiety.
Nie szczędziła też króla, gdy o nim mówić przyszło, i nigdy go inaczéj nie zwała, tylko z przydomkiem