Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/179

Ta strona została przepisana.

rem, przytomnego tam starosty Potockiego prosiła, aby mu jego nieobyczajność zganił, co Niemiec zrozumiawszy, rzekł:
— Pani Kossakowska taka jest poddanka cesarska jak i ja...
Na co odpowiedziała zniecierpliwiona:
— Fałsz mospanie! wielka między nami różnica: bo ja jestem poddanka ciągła, a ty pieszy.
Nie wiem tylko, czy Niemiec ten koncept zrozumiał. Aby nadal uniknąć podobnych wypadków, kazała potém umyślnie w pokoju bawialnym powiesić dwa portrety cesarzowéj Maryi Teressy i Józefa II, dawszy sekretne polecenie jednemu ze swoich hajduków, przeznaczonemu do dawania na to baczności, aby każdy wchodzący przyzwoicie się dla uszanowania wizerunków monarszych znajdował. Była tam samołówka na cyrkułowych ichmościów, i gdy jeden z nich wszedł raz w kapeluszu do tego pokoju, hajduk najprzód przypomniał mu, aby znał uszanowanie dla miejsca, czém, gdy Niemiec pogardził i kapelusza nie zdjął, sługa niedługo myśląc wyciął mu policzek.
— Naucz się, rzekł, szanować monarchów i ich portrety...
Potém schwyciwszy kapelusz cisnął nim o ziemię. Tym sposobem pani Kossakowska nauczyła ich grzeczności.
Gdy powtórnie znajdowała się w Wiedniu, cesarzowa Teressa spytała jéj, czy się stolica podobała, i czy w niéj jakie znajduje odmiany, na co odpowiedziała:
— Tak jest, znajduję, że się Wiedeń upięknił, bo od czasu zajęcia Galicyi, mieszkańcy wysławszy ztąd