Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/195

Ta strona została przepisana.

myśl oswobodzenia, poszedł z nim ku laskowi bielańskiemu, aż do Marymontu. Ztąd król posłał bilecik do koszar gwardyi, żądając powozu i eskorty, z którą przybył przy pochodniach razem z dowódcą bandy do zamku o godzinie czwartéj z rana. Jedna kula miała się prześlizgnąć królowi po peruce, druga przeszyła suknię około ramienia, trzecia poduszkę w karecie, na któréj król siedział.“
W Warszawie tymczasem, gdy się to rozniosło, o jedenastéj w nocy uderzono we dzwony, w bębny na alarm, i całe miasto w największym noc przebyło przestrachu.
Czwartego około południa, u Ś. Jana było uroczyste nabożeństwo i Te Deum, z wystrzałem stokrotnym z dział, za ocalenie życia królewskiego.
Wiedziano zaraz, że napaść umówiona była przez konfederatów i poprzysiężona w Częstochowie, że głównymi jéj sprawcami byli: Strawiński rotmistrz starodubowski, Łukawski z Zakroczymskiego i Kosiński porucznik kozaków, jakoby poddany szydłowskiego starosty Usickiego, u którego jak u innych panów sługiwał z początku za lokaja, hajduka, kozaka. Ten to Kosiński króla uwolnił, i choć mu król dawał zaraz wolność, sam odwiózł Stanisława Augusta do zamku, zkąd ustąpić nie chciał. Tu go zaraz dwakroć na gorącém badali, książę marszałek, sędzia grodzki i Czaplic podkomorzy łucki. Król oświadczył, że nie chce, aby mu najmniejszą przykrość wyrządzono.
Po wypadku król miał się dobrze, ale ranny był z tylu w głowę od lekkiego cięcia szabli, które mu zadano, gdy się koń z nim w rów obalił, jedną nogę miał silnie stłuczoną, a że z niéj trzewik zgubił, Ko-