Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/207

Ta strona została przepisana.

„O jedném małżeństwie (?) skończywszy opisanie, teraz wnoszę do jwpd. moją prośbę, abyś przez łaskę swoją czyli ten list sam, który jwpd. posyłam, podpisał, czyli go każesz przepisać, byle tym stylem i w tym sensie, i na moje ręce raczył przesłać do jo. księcia marszałka koronnego (Lubomirskiego), gdyż na respons jwpd. dany, a przezemnie odpieczętowany, powtórzenia w tymże interesie takiego a nie innego pragniemy. Bo to poznajemy, że ta zwłoka w szczególności tylko na utrzymywanie, my szczerością się rządząc przy protekcyi jwpd. chcemy finalnéj rezolucyi, gdyż honor nad wszystko szacujemy. Ich wolą dać lub nie dać, bo bez pewności kroki czynić już się nam uprzykrzyło, a do Sobieskiéj nie mamy serca; czekać tedy będę łaski i protekcyi w tym interesie jwpd., któréj i mnie poleciwszy zostaję etc...
M. Kossakowska.“
Wzmianka na ostatku o liście do ks. marszałka zdaje się odnosić do starania Wincentego Potockiego o rękę księżniczki Aleksandry Lubomirskiéj, marszałkówny koronnéj.
Wojewoda kijowski, zdawszy całkowicie prowadzenie sprawy z Komorowskimi na kasztelanową, słuchał jéj we wszystkiém, i listy, których żądała, posyłał, i ludzi wybierał wedle jéj wskazówki, słowem dawał sobą kierować jak chciała. Napisał więc na ręce siostry list do nuncyusza Durini’ego, którego dowcip 1 dworactwo jużeśmy z poprzedniego listu poznali. Durini, jak ks. biskup chełmski, był całkiem oddany Potockim, robił co oni zapragnęli. Na pismo wojewody daje zaraz następującą odpowiedź — (z francuzkiego ją tłómaczymy):