Strona:PL Kraszewski - Starościna Bełzka.djvu/209

Ta strona została przepisana.
XLV.

Stratą, o któréj tu mowa, była, jak się, zdaje w téj porze właśnie przypadła śmierć wojewodziny kijowskiéj. Piszą współcześni, że dowiedziawszy się o téj całéj sprawie i jéj powodach, zapewne wypadkiem, bo starannie ją ukrywano przed nią, uważając się za przyczynę pierwszą téj tragedyi, gryzła się tyle, że boleść i smutek zgon jéj wreszcie przyśpieszyły. W listach rodziny nie widać, by dumnéj a przykréj w domowém pożyciu kobiety zbytnie żałowano, — ledwie w nich jakiś ślad téj śmierci pozostał. Niewola krystynopolska skończyła się, dwór odetchnął; ale wojewoda szczerze żałował więzów, do których był przywykł, i poddał się z ochotą drugim narzuconym mu przez kasztelanową kamińską.
Śmierć wojewodziny nastąpić musiała w pierwszych dniach 1772 roku (w Niesieckim Bobrowicza fałszywie śmierć samego wojewody podana w r. 1771), bo donosząc o niéj synowi Szczęsnemu, podróżującemu za granicą, tak kończy sam wojewoda list z dnia 26 stycznia:
„Przy tak wielkiém umartwieniu, które Bóg na mnie zestal, przydaje kłopotu niegodziwy (zawsze mu ten epitet dodawano) p. Komorowski, nie chcąc się tu sądzić, ale do Rzymu wyciągając sprawę. Spodziewam się tedy, że już doskonale poznajesz swój ladajaki postępek, widziawszy (sic) część świata, i wpatrując się w niego, że ladajakie postanowienie całego życia nieszczęśliwość, zubożenie i poniżenie familii sprowadza.
„Przypomnij sobie błońskiego starego i młodszego starostów. Estymacyi nie masz, a drudzy żebrani-