tować, a gdyby im i więcéj dać przyszło, Potocki zostawał przy jednéj z największych fortun w Polsce.
Że się tu pod prezydencyą kasztelanowéj kamińskiéj układały ogólne interesa familijne na tym pogrzebie serca, nie ma wątpliwości, i Cetnerowie, Kossakowska, kasztelanowa lwowska, więcéj tu wpływali, niż dosyć się jeszcze dający powodować Szczęsny, którego chwalono bardzo, że poczynał być żwawszy i pewniejszy siebie, dotąd bowiem był jak przygnębiony. „Serce i charakter” familia odkrywała w nim bardzo dobre (słowa listu ks. Lubomirskiéj).
Zaraz po tym powtórnym pogrzebie, bo d. 7 lutego, ukazali się znowu wszyscy, ilu ich było Komorowscy z przyjaciołmi swoimi, w uroczystém poselstwie, przychodząc z powtórném zapytaniem, gdzieby się Gertruda znajdowała?
Pytanie to było udręczające, tętnił w niém wyrzut: — „Kaimie, coś uczynił z bratem swoim Ablem?” — a Szczęsny musiał na nie odpowiadać: „Nie wiem!” — choć w sercu dawno był pogrzebał ukochaną żonę.
Przygotowany na zapytanie tylekroć mu od powrotu powtarzane, starosta odpowiedział raz jeszcze: że od przyjazdu swego mocno się stara dowiedzieć o żonie, i prosi Komorowskich, aby oni ze swojéj strony przyłożyli starania, i badali wywiadując się pilnie, gdzieby się znajdować mogła.
Komorowscy bardzo zręcznie ze swojéj strony